top of page

Vanem przez Stany, czyli plusy i minusy życia w aucie

  • Zdjęcie autora: Climberries
    Climberries
  • 5 kwi 2020
  • 9 minut(y) czytania

Kto choć raz nie marzył o podróży kamperem? Spanie przy brzegu morza, piękne zachody słońca, śniadania na świeżym powietrzu i przede wszystkim ogromna niezależność… Gdzieś nam się bardziej spodoba albo jesteśmy zmęczeni? Możemy po prostu zatrzymać się i zostać na dłużej. W wyobraźni widzę te niezliczone zdjęcia odzianych w wełniane skarpety stóp, a w tle… otwarty bagażnik vana i przepiękny widok na góry, lub morze… Czy tak naprawdę wygląda życie w vanie? Zapraszamy do wpisu, w którym opowiemy jak nam się mieszkało w kampervanie w trakcie naszej 3-tygodniowej podróży po parkach narodowych USA.

Widok na Pacyfik o świcie

O tym dlaczego zdecydowaliśmy się na podróż vanem (analiza opcji transportu, kosztów, firm) pisaliśmy w poście USA kampervanem - jak przygotować się na roadtrip.


Jak wyglądał nasz kampervan?

Naszym “domem” na amerykańskie wakacje stał się Dodge Grand Caravan Chrysler Town przerobiony na mini-kampera. Tylne siedzenia zostały zastąpione konstrukcją, która mogła być wykorzystywana jako łóżko, a po złożeniu jako stół i ławka do siedzenia. W naszym przypadku służyła wyłącznie do spania, bo nie chciało nam się jej codziennie składać. Poza tym nie bardzo wiedzieliśmy gdzie wtedy mielibyśmy trzymać materac, pościel i walizkę. W bagażniku mieliśmy akcesoria kuchenne: lodówkę turystyczną, kuchenkę, butle gazowe, naczynia, baniaki z wodą i stół kempingowy. Ponadto w skrytkach pod łóżkiem trzymaliśmy rozkładane krzesła i śpiwory, a w różnych zakamarkach pochowane dolce i dokumenty.

Kaibab National Forest - dobre miejsce na nocleg tuż przy Wielkim Kanionie

Nocowanie

Jak znaleźć miejsce na nocleg?

W Stanach jest naprawdę dużo możliwości na legalny nocleg w aucie. Poniżej lista miejsc, z których korzystaliśmy:

  • Kempingi - wersja płatna, ale godna polecenia zwłaszcza w parkach narodowych. Plusem jest dostęp do wody, bezpieczeństwo i duża oszczędność czasu, który musielibyśmy poświęcać na wyjeżdżanie i ponowne wjeżdżanie do parku.

  • Odpowiednik polskich MOP-ów (miejsc odpoczynku podróżnych), czyli tzw. rest areas przy autostradach. Zazwyczaj jest tam dozwolony postój do 8 godzin, czyli w sam raz, żeby się przespać.

  • BLM (Bureau of Land Management) - pewne obszary w Stanach są udostępnione dla turystów na miejsca do spania. Część z nich przypomina normalnie kempingi ze stołami, miejscami na ognisko oraz toaletami, a część to po prostu kawałek ziemi przy podrzędnej drodze krajowej. Większość z nich jest płatna.

  • Dispersed Camping - czyli postój na wyznaczonych terenach z dala od miast. Najczęściej bezpłatny ale też beż udogodnień. Miejsca te najczęściej nie są specjalnie oznaczone, więc musimy wcześniej sprawdzić, gdzie w okolicy znajduje się tego typu kemping.

  • Lasy państwowe (National Forest) - na terenach lasów państwowych znajdziemy zarówno płatne campgroundy jak i możliwość nocowania w zatoczkach lub na prowizorycznie przygotowanych miejscach.

Generalna zasada jest taka, żeby dobrze sprawdzić zarówno w internecie jak i w rzeczywistości miejsce, na które się wybieramy. Doczytać, czy na danym terenie nie jest wymagane zezwolenie na posługiwanie się butlą gazową lub rozpalanie ogniska. Upewnić się, że nie parkujemy na terenie prywatnym i czy nie stwarzamy zagrożenia dla innych. Planując pobyt w jakimś miejscu, najlepiej mieć przygotowaną opcję zapasową.


UWAGA! W parkach narodowych można spać jedynie w wyznaczonych miejscach. Zabronione jest nocowanie na parkingach oraz zatoczkach.

Nasze miejsce na nocleg w drodze do Las Vegas

Do wyszukiwania noclegów korzystaliśmy ze strony freecampsites.net. Po wpisaniu interesującej nas lokalizacji pokazują się wszystkie opcje kempingowe (kempingi płatne, BLM-y, miejsca przy drogach itd). Kolory namiotów wskazują na rodzaj miejsca. Przy każdym mamy krótki opis, ocenę w skali 1-5, zdjęcia, współrzędne GPS (bardzo przydatne, gdy znajdujemy się na terenie bez zasięgu), komentarze i opinie odwiedzających. Zazwyczaj korzystaliśmy z miejsc, które miały sporo opinii, zwłaszcza z ostatniego okresu. Mieliśmy wtedy pewność, że miejsce nadal istnieje i jest bezpieczne.


Poniżej lista sprawdzonych miejsc na noclegi:

  • Los Angeles: punkty widokowe przy Angeles Crest Hgwy - miejscówka ze świetnym widokiem na LA, ale niestety dość zaśmiecona, zatłoczona i głośna (samochody z miasta urządzają tu sobie chyba wyścigi, bo przez całą noc było słychać po kilka szybkich aut przejeżdżających obok). Oprócz nas nocowało w tym miejscu jeszcze kilka innych osób, w tym kilka w kamperach. Polecamy z braku innych możliwości.

  • Cactus City Rest Area przy drodze numer 10 z LA do Joshua Tree National Park - czyste toalety, brak zakłóceń.

  • Hidden Valley Campground na terenie Joshua Tree National Park - szczegóły w tym wpisie; jedno z najlepszych miejsc w trakcie całego wyjazdu. Wokół mieliśmy skały, drzewka Jozuego, a and nami jakiś miliard gwiazd. Rano zaskoczyły nas króliki pustynne bawiące się obok naszego vana.

Hidden Valley Campground

  • Route 66 Close to Valentine (BLM) - wieczór zastał nas jadących Drogą 66 w kierunku Seligman City, więc znaleźliśmy tę miejscówkę na szybko. Jest łatwo dostępna, bo tuż przy drodze przejeżdża się za ogrodzenie. W środku jest tablica informująca o zasadach obowiązujących na terenie BLM oraz księga z nazwiskami nocujących. Obszar jest ogromny, porośnięty niskimi drzewami. Droga nie jest utwardzona i trzeba uważać na większe kamienie. Parkuje się na prowizorycznie przygotowanych miejscach. Spokojne, odludne miejsce.

  • Mather Campground w Parku Narodowym Wielkiego Kanionu - szczegóły w tym poście. Żałowaliśmy, że nie możemy zostać dłużej.

  • Kaibab National Forest - szczegóły również w tym poście. Przyjemne, łatwo dostępne miejsce tuż obok Parku NArodowego Wielkiego Kanionu.

  • Navajo National Monument-Sunset View Campground - darmowy kemping w drodze do Monument Valley. Miejsce wygląda i oferuje udogodnienia jak na normalnym kempingu (stoły, miejsca na ognisko, toalety, bieżąca woda, stanowisko do mycia naczyń). Liczba miejsc jest ograniczona. Dojazd utwardzoną drogą.

  • Willow Spring Road (BLM) tuż przy Parku Narodowym Arches. Rozległe miejsce w wieloma miejscami do zatrzymania się. Z głównej drogi zjeżdza się na nieutwardzony teren. W tym miejscu spotkaliśmy największe zagęszczenie kamperów.

  • Zion Scenic Byway Dispersed - łatwo dojechać z Parku Narodowego Zion. Po zjeździe z głównej drogi, na miejsce dojeżdza się drogą szutrową. Odwiedzane przez turystów, bezpieczne, spokojne.

  • Alabama Hills - Movie Road - niesamowite miejsce położone tuż przy paśmie gór Sierra Nevada, z widokiem na Mount Whitney. Otoczone granitowymi boulderami. Dopiero po świcie zobaczyliśmy w jak pięknym miejscu jesteśmy. Miejsca do spania są przy nieutwardzonej drodze. Sporo czasu zajęło nam znalezienie odpowiedniego, bo nocowało tam sporo osób. To był nasz przystanek między Doliną Śmierci a Yosemite.

Alabama Hills - Movie Road
  • tuż przy Golden Gate, San Francisco - miejscówka z widokiem na słynny Golden Gate oraz panoramę miasta. Dość bezpieczne miejsce, nieco głośne przez duży ruch samochodów. Kręci się też tutaj sporo ludzi, bo miejsce służy za punkt widokowy. W pobliżu są toalety publiczne. Przejazd przez most jest płatny. Uwaga na szopy buszujące po śmietnikach! :)

  • TV Tower Road - miejsce trochę oddalone od Big Sur, ale godne polecenia. Położone na wzgórzu przy wieży telewizyjnej. Droga nie jest utwardzona, trzeba uważać na kamienie. Są wyznaczone miejsca do parkowania. Plusem jest świetny widok.

Czy spanie w tych miejscach jest bezpieczne?

Do większości miejsc docieraliśmy po ciemku, gdy wyobraźnia działała nam na najwyższych obrotach. Wtedy obiecywaliśmy sobie, że następnego dnia skończymy zwiedzanie wcześniej i na miejscu na nocleg będziemy jeszcze przed zachodem słońca. Zwykle nam się nie udawało, więc przez kilka pierwszych nocy kładliśmy się spać zestresowani. Za to rano okazywało się, że lęki były zupełnie nieuzasadnione, bo stoimy pośród 100 innych kamperów obok parku, albo na przepięknym terenie pod Mount Whitney.

Tak jak wspominaliśmy wyżej staraliśmy się wybierać miejsca sprawdzone i z pozytywnymi opiniami. Jeśli nam się to nie udało, np. w okolicach Yosemite, kiedy musieliśmy spać w dużej zatoczce przy drodze, staraliśmy się być po prostu czujni, żeby w razie czego zdążyć zareagować i odjechać.

Spanie na kempingach w parkach jest zupełnie bezpieczne.


Gotowanie to wyzwanie

W tak małym kampervanie jak nasz nie było możliwości gotowania w środku. Za każdym razem musieliśmy rozstawiać nasze stanowisko - stolik, na nim kuchenka, a obok podczepiona butla gazowa. W takich warunkach staraliśmy się gotować niewymagające potrawy (owsianka na śniadanie, makaron z sosem). Na szczęście całkiem często udawało nam się znajdować miejsca ze stołami kempingowymi (w rest area przy autostradach, w parkach narodowych, przy większych parkingach). Dzięki temu zyskaliśmy dodatkowy blat roboczy do krojenia warzyw, ustawiania naczyń oraz wygodny stół.

W drugiej części wyjazdu wieczory i poranki były bardzo zimne, więc dodatkowym wyzwaniem było samo spożywanie posiłku. Żeby uniknąć jedzenia skostniałymi palcami i szczękając zębami: rano czekaliśmy aż słońce zacznie przygrzewać, a wieczorem staraliśmy się wszystko gotować przed zachodem albo po prostu jedliśmy w samochodzie.

Kolejna sprawa to przechowywanie żywności. Robiliśmy zakupy co 2-3 dni, ponieważ jak najwięcej czasu chcieliśmy spędzać w parkach. Poza tym, taka też była pojemność naszej lodówki i przestrzeni w bagażniku, żeby się ze wszystkim zmieścić. Nie mieliśmy elektrycznej lodówki turystycznej, więc kupowaliśmy wielkie worki lodu, które kładliśmy na dnie pojemnika. W ten sposób byliśmy w stanie utrzymać świeżość produktów do 3 dni. Produkty suche mieliśmy posegregowane w oddzielnych workach, żeby wyjmować tylko potrzebne składniki do poszczególnych posiłków.


Po zjedzeniu dobrze jest zmyć naczynia. Mając do dyspozycji samochód bez zbiorników na wodę oraz “ścieki”, w większości miejsc było to wyzwaniem. Na kempingach, gdzie były łazienki z bieżącą wodą to nie stanowiło problemu. Jednak na pustynnych przestrzeniach (np. Joshua Tree National Park, Death Valley) albo śpiąc na dziko, nie było to już takie łatwe. Zwłaszcza, że nie chcieliśmy zanieczyszczać środowiska detergentami. Kończyło się to tym, że jeśli tylko była okazja to myliśmy naczynia przy kranach w rest area przy autostradach, a jeśli nie to obmywaliśmy je jedynie wodą, albo czyściliśmy ręcznikami papierowymi. Niestety od momentu wjechania do Yosemite, aż do końca wyjazdu (czyli przez 7 dni) nie znaleźliśmy miejsca na umycie naczyń. Cóż… przeżyliśmy. :)


Prysznic to luksus

Mimo, że sposobów na wzięcie prysznica podczas podróży vanem jest sporo, to nie zawsze łatwo z nich skorzystać w każdym momencie. Będąc jeszcze w LA korzystaliśmy z pryszniców przy plaży. Robiąc zakupy w Walmarcie zaopatrzyliśmy się na wszelki wypadek w prysznic solarny. Korzystaliśmy z niego dwa razy i było to zdeterminowane niskimi temperaturami w drugiej części wyjazdu. Gdyby nie to na pewno służyłby nam dużo częściej. Do kąpieli pod tym prysznicem używaliśmy biodegradowalnych, bezpiecznych dla środowiska szamponów i żeli do kąpieli. Sporo takich środków jest dostępnych w internecie i zachęcamy do nabycia ich przed wyjazdem. Kolejną opcją są oczywiście kempingi. Na większości z nich można skorzystać w prysznica, nawet nie zatrzymując się na nich na noc. Zazwyczaj płaciliśmy za taką przyjemność $5. Płatne prysznice są też dostępne w niektórych parkach (np. w Bryce, przy wejściu do Zion). Dlaczego prysznic to luksus? Bo nie jest tak łatwo dostępny jak w domu. Czasami nie mieliśmy okazji na kąpiel przez 2-3 dni i wtedy nasz dzień skupiał się na tym, żeby znaleźć możliwość na wzięcie prysznica. Można też powiedzieć, że kąpaliśmy się na zapas, bo nigdy nie wiedzieliśmy jak nam się ułoży kolejny dzień.


Co warto mieć ze sobą?

  • dużo 25-centówek na prysznice i pralnie

  • lampkę kempingową np. z Decathlonu

  • czołówki

  • ładowarki samochodowe do laptopa, telefonów i innych urządzeń

  • uchwyt do nawigacji / telefonu

  • prysznic solarny

  • lodówkę

  • baniaki z wodą (my kupowaliśmy je w Walmarcie i służyły nam do gotowania, mycia naczyń, a czasami mycia się)

  • deskę do krojenia

  • nóż

  • folię aluminiową - może służyć jako pokrywka do garnków/patelni albo osłona kuchenki przed wiatrem

  • butlę z gazem - do kupienia w Wallmart Supercenter za mniej niż $4

O czym warto wiedzieć prowadząc samochód w USA?

  • w Kalifornii dozwolone jest skręcanie w prawo na czerwonym świetle

  • w Kalifornii na drogach szybkiego roku często jeden lub dwa lewe pasy są przeznaczone dla samochodów przewożących min. 2 osoby (szerzenie idei carpoolingu)

  • uwaga na ograniczenia parkowania np. na czyszczenie ulic w określone dni tygodnia. Przydatna może być aplikacja SpotAngels, z której korzystaliśmy w San Francisco. Gdy zaznacza się interesujący nas obszar pojawiają się możliwe miejsca postojowe wraz z informacją o wszelkich ograniczeniach. Są pokazane zarówno miejsca płatne, jak i darmowe. Dodatkowo jest funkcja, gdzie użytkownicy informują o wolnych miejscach

  • w Arizonie i Utah stacje benzynowe były od siebie bardzo oddalone, ale są oczywiście znaki, które informują za ile mil będzie następna stacja

  • ceny paliw bardzo różnią się między stanami (Kalifornia była zdecydowanie najdroższa). Na google maps są informacje o cenach paliw na stacjach. Spotkaliśmy się z sytuacją, że cena paliwa różniła się w zależności od formy płatności. Przy płatności gotówką była kilka centów niższa.

  • kompresory na stacjach benzynowych nie są wyposażone w ciśnieniomierze. My musieliśmy zakupić własny za około $2, bo mieliśmy problemy z ciśnieniem w oponie

  • o zmierzchu wychodzi dużo dzikich zwierząt (nieporównywalnie więcej niż w Polsce), dlatego trzeba być bardzo czujnym i mieć oczy dookoła głowy zwłaszcza w parkach narodowych

Co zrobilibyśmy inaczej?

Pierwszą rzeczą, która przychodzi nam do głowy to wypożyczenie większego samochodu, żeby mieć możliwość gotowania wewnątrz i mieć więcej prywatności. Ponadto więcej czasu poświęcilibyśmy na wyszukanie miejsc na nocleg oraz ich alternatyw, bo czasami zajmowało nam to parę godzin w ciągu dnia. Poza tym, podróżowanie vanem spełniło nasze wszystkie oczekiwania.


Dlaczego polecamy taki rodzaj podróżowania?

Życie w vanie dało nam przede wszystkim możliwość przebywania blisko natury. Śpiąc w motelach nie mielibyśmy okazji przeżyć tylu wieczorów pod miliardami gwiazd. Z nostalgią wspominam wpatrywanie się w Drogę Mleczną i rozmowy o wszechświecie, które prowadziliśmy jedząc kolację. Nie przeżylibyśmy pierwszej nocy na pustyni. Nie doświadczylibyśmy tylu emocji śpiąc w zatoczce pod Yosemite bojąc się, że napadną nas niedźwiedzie. Nie jedlibyśmy śniadania skąpani w świetle wschodzącego słońca w Monument Valley. Mieliśmy okazję pobyć z dala od zgiełku miast, z dala od tłumów. Na początku samotność, cisza i mrok wydawały się straszne, bo nie jesteśmy do nich przyzwyczajeni w naszym przebodźcowanym świecie, ale potem dawały nam naprawdę wiele przyjemności. Ogromnym plusem podróżowania vanem jest również niezależność i brak kurczowego przywiązania do planu. Nie mieliśmy zarezerwowanych żadnych noclegów, które obligowałyby nas do pojawienia się gdzieś w określonym terminie. Jeśli gdzieś podobało nam się bardziej, albo po prostu robiło się późno, a my byliśmy zmęczeni, szukaliśmy miejsca na nocleg w najbliższej okolicy i zazwyczaj się to udawało bez problemu.


Taki rodzaj podróżowania na pewno nie jest dla każdego i wymaga paru poświęceń, ale osobom kochającym przyrodę, wolność i przygodę polecamy wypożyczenie kampervana i ruszenie w drogę!


Comments


COPYRIGHT © 2020 CLIMBERRIES.  ALL RIGHTS RESERVED.

bottom of page